To co już za mną:

Wyścig: II Maraton w Obornikach Wlkp.

Sobota, 22 kwietnia 2017 · Komentarze(1)
Nie lubię wiatru - to raz. Nie umiem pod wiatr jeździć, pewnie dlatego więc go nie lubię - to dwa. Nie lubię zimna - to trzy. Deszczu chyba nie lubi nikt - cztery. A tu w Obornikach kumulacja....

Od samego rana z Arturem śmigamy do Obornik Wlkp. Trasa przemija dość żwawo, szybko i w dobrych, ale i bojowych nastrojach. Znajdujemy piękne miejsce na parkingu pod szkołą - zaraz przy samym wejściu do biura zawodów. Szybkie załatwianie formalności i przebieranki. Artur jedzie na start, ja chwilę później i startuję o 8:57.

Na samym początku mocne tempo. Powiedziałbym, że aż zbyt mocne. Za bardzo się męczę.. Wyszła mi wczorajsza wycieczka do Warszawy, spacery i późne pójście spać...oraz totalny brak rozgrzewki.. Początek jednak przetrwany, dawałem nawet ":jakieś tam" zmiany... ale były one słabsze od niektórych kolegów.

Kiedy zaczynało się normować, tempo się ustabilizowało....stało się coś bardzo niedobrgo.. zawodnik który jechał gdzieś na 4-5 miejscu w grupce nagle wystrzelił w lewo.. w bok!....zostałem zepchnięty z drogi na trawkę..prawie do rowu... hamowanie prawie do zera, wyzywanie.... i wracam na drogę.. Ale tętno sięgnęło zenitu przy próbie pogoni... A wiatr wiał przeokropnie w bok, niesprzyjająco... Widziałem tylko jak grupka odjeżdża na 100.....200....500...1000 metrów. Niestety od tej pory jechałem tylko z tym co nas zepchnął z drogi, bo oprócz mnie inni też mieli problem. Dzięki kolego za popsucie jazdy w fajnej grupce..

Później już jazda bez historii... Łapiemy jakiś maruderów po drodze. No i nie ma to jak na pierwszym międzyczasie być czwartym open...i spaść dalej.. na...aa szkoda gadać.. Później jak już jechałem z kimkolwiek to wyglądało to coś w sposób taki: ja zmiana 3km, ktoś 500m... niestety...

Przed metą wiało trochę bardziej w plecy, dzięki temu mogłem trochę przyspieszyć a jechało mi się na prawdę całkiem dobrze.
Wjazd do Obornik bardzo mocny, na metę też :)

Kat. M2: 4/13
OPEN: 12/112

cad: 86

Zmęczony, śpiący już, ale mimo czwartego miejsca zadowolony :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Komentarze (1)

Akurat odpadles na rantach . A nie przez to zepchniecie. Kazdy kto jechal w grupie to tak powie... ale cóż na coś trzeba zegnac

Gość 18:44 sobota, 22 kwietnia 2017
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa slzem

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]