Ustawka z Interkolem
Niedziela, 3 lipca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria 100-150km, Interkol, Ze zdjęciami
Pojechałem dzisiaj do Ostrowa Wlkp. na ryneczek żeby pojeździć z Interkolem. Dawno mnie tam nie było, albo wyjazdy, albo wystąpienia, albo wyścigi czy górskie treningi i tak nie było wcześniej okazji....
https://www.strava.com/activities/628533091
No to wstaję dzisiaj o 8 rano.....po trzech godzinach snu, niezłym ognisku i fajnej zabawie do 3:30 rano... było fajnie, ale postawiłem sobie cel wczoraj, który chciałem bezwzględnie wykonać.. Ciężko się wstawało, w głowie krążyły myśli "a weź idź spać dalej"... ale z drugiej strony najzwyczajniej w świecie było mi żal czasu, pogody i samego treningu wspólnego.
Na szczęście do Ostrowa było z mocnym wiatrem, więc dojazd nie stanowił problemu. Jazda na czczo - tak, nic mi nie weszło prócz bananów na trasie - nie jest najlepszym pomysłem, ale najważniejsze że jakoś się dojechało. Na rynku już czekali ludzie gotowy na "wolny i spokojny, krótki trening". Jak się okazało Piter miał faktycznie rację, tutaj znaczenia tych słów się po prostu nie zna... Plany: 60km do Odolanowa i Sulmierzyc... No to spoko.. Tempo nie było zawrotne, w Sulmierzycach mijamy Bartka z Krotoszyna który zawraca i jedzie z nami pierwszy raz. Moje plany też się zmieniają, rozmawiamy żeby jechać jeszcze dalej do Raszkowa, bo Bartek ma dopiero kilka kilometrów. Ścigamy się trochę na tablicę w Krotoszynie, czekamy chwilę za tymi co odpadli.
Kierunek Raszków, miało być spokojnie, a tam znowu tempo pod 50kmh i skoki, ataki i ranty. Ostatecznie Kokoś dojechał pierwszy, drugi ja po sprincie na tablicę z Grzesiem. Tam znowu chwilę czekamy, rozmawiamy bla bla bla. Dostaję pozdrowienia z Wisły, ktoś tam się o mnie pytał.. miło i sympatycznie że o mnie i tam pamiętają :-)
Gdy po chwili znowu ruszamy, rozstajemy się z grupą, jedziemy koło domu naszego skarbnika klubowego Roberta, na Łąkociny, i główną do domu. Nie dojadłem, a pod wiatr już jechało się bardzo ciężko. Dobrze, że był Bartek bo bym psychicznie się chyba załamał i zsiadł. Głodny, zmęczony, niewyspany......ale szczęsliwy bo na rowerze :-) Dojeżdżamy do Krotoszyna, żegnamy się i jedziemy w swoje strony.
W domu rosołek :-)
Ogólnie super! Nie spodziewałem się że moje tłuszczowe odłogi są tak spore, że mogę tyle pokolarzować, ścigać się i uciekać nawet na czczo. Ale więcej się tak żyłować nie będę, bynajmniej nie celowo ;-)
cad: 83
Zwiedzamy ryneczki w pobliskich powiatach :-) Ostrów Wielkopolski ;-)
Było nas trochę dzisiaj :-)
Dzisiaj idealną motywacją był poniższy filmik:
https://www.youtube.com/watch?v=O2MMqTRYhGo&featur...
https://www.strava.com/activities/628533091
No to wstaję dzisiaj o 8 rano.....po trzech godzinach snu, niezłym ognisku i fajnej zabawie do 3:30 rano... było fajnie, ale postawiłem sobie cel wczoraj, który chciałem bezwzględnie wykonać.. Ciężko się wstawało, w głowie krążyły myśli "a weź idź spać dalej"... ale z drugiej strony najzwyczajniej w świecie było mi żal czasu, pogody i samego treningu wspólnego.
Na szczęście do Ostrowa było z mocnym wiatrem, więc dojazd nie stanowił problemu. Jazda na czczo - tak, nic mi nie weszło prócz bananów na trasie - nie jest najlepszym pomysłem, ale najważniejsze że jakoś się dojechało. Na rynku już czekali ludzie gotowy na "wolny i spokojny, krótki trening". Jak się okazało Piter miał faktycznie rację, tutaj znaczenia tych słów się po prostu nie zna... Plany: 60km do Odolanowa i Sulmierzyc... No to spoko.. Tempo nie było zawrotne, w Sulmierzycach mijamy Bartka z Krotoszyna który zawraca i jedzie z nami pierwszy raz. Moje plany też się zmieniają, rozmawiamy żeby jechać jeszcze dalej do Raszkowa, bo Bartek ma dopiero kilka kilometrów. Ścigamy się trochę na tablicę w Krotoszynie, czekamy chwilę za tymi co odpadli.
Kierunek Raszków, miało być spokojnie, a tam znowu tempo pod 50kmh i skoki, ataki i ranty. Ostatecznie Kokoś dojechał pierwszy, drugi ja po sprincie na tablicę z Grzesiem. Tam znowu chwilę czekamy, rozmawiamy bla bla bla. Dostaję pozdrowienia z Wisły, ktoś tam się o mnie pytał.. miło i sympatycznie że o mnie i tam pamiętają :-)
Gdy po chwili znowu ruszamy, rozstajemy się z grupą, jedziemy koło domu naszego skarbnika klubowego Roberta, na Łąkociny, i główną do domu. Nie dojadłem, a pod wiatr już jechało się bardzo ciężko. Dobrze, że był Bartek bo bym psychicznie się chyba załamał i zsiadł. Głodny, zmęczony, niewyspany......ale szczęsliwy bo na rowerze :-) Dojeżdżamy do Krotoszyna, żegnamy się i jedziemy w swoje strony.
W domu rosołek :-)
Ogólnie super! Nie spodziewałem się że moje tłuszczowe odłogi są tak spore, że mogę tyle pokolarzować, ścigać się i uciekać nawet na czczo. Ale więcej się tak żyłować nie będę, bynajmniej nie celowo ;-)
cad: 83
Zwiedzamy ryneczki w pobliskich powiatach :-) Ostrów Wielkopolski ;-)
Było nas trochę dzisiaj :-)
Dzisiaj idealną motywacją był poniższy filmik:
https://www.youtube.com/watch?v=O2MMqTRYhGo&featur...