To co już za mną:

I Maraton Szosowy dookoła Jeziora Miedwie

Sobota, 14 maja 2016 · Komentarze(2)
Na koniec tego tygodnia w mojej głowie pojawił się szalony plan - "a może by tak pojechać do Stargardu na maraton?!".
Chwilę pomyślałem, zobaczyłem że można się zapisać na miejscu, zapowiadali fajną pogodę.... wszystko było na TAK! Tylko w piątek nie zdążyłem zjeść ani zrobić makaronu, rodzice też w pracy, kupować się nie chce i nie ma czasu....więc jedyną opcją na wyżywienie przed startem były: dwie bułki z serem i szynką, kabanos i banan.  Tak właśnie super pożywne śniadanie.

Wyruszyłem przed 4 w stronę Jeziora Miedwie. Pełen zapału, chęci i pozytywnej energii. Dojechałem na miejsce dość szybko - płacąc dodatkowo za autostradę 25zł - nigdy więcej! Jakoś super szybciej nie przyjechałem a tylko kupa kasy w błoto....w dziury znaczy się. ;-) Później wbiłem się od Świebodzina do Szczecina na ekspresówkę i wio! Piękna, pusta praktycznie droga.. Jechało się bez żadnych problemów, jeden przystanek na siku i rozprostowanie kości i szybko wracałem testować do granic moją kochaną Mazdę 3 Diesel 1.6 :-) Ojj ma moc ma :-)

Przyjechałem na miejsce, pierwsze co rzucilo mi się w oczy - wieeeeeeeeeeeelkie jezioro. Nigdy wcześniej nie byłem w tych stronach. Bajka po prostu. Czysta woda, amfiteatr, po prostu rewelacja! Idę się zapisać, dostaję grupę 9:10, i tak nikogo nie znam więc nie wiem kto z kim jak i gdzie... Ide zjeść durgą bułę, przebieram się i idę na małą rozgrzewkę. Przyjeżdżam na start, tam ustawia się moja grupa i już wiem że może być ciężko... Ktoś tam pyta czy trzeba jechać po ścieżkach co by policja się nie czepiała - całkiem serio. Drugi mówi, że na promenadzie to jedźmy powoli ze spokojem bo nie ma co się spieszyć - no jak jedziesz na wycieczkę to i owszem.

3...2........1....start i wio. Ruszyłem od razu z kopyta.  Nie oglądając się na nikogo. Został mi na kole tylko jeden kolega, wyjeżdżamy z miasta, widzę że grupa coś tam z tyłu jedzie....czekam na nich....wychodzą na zmiany ale coś dziwnie słabe.....daję jedną zmianę i znowu kicha..nikogo ze mną... no bo nikt nie utrzymuje koła. Do 40km praktycznie jadę sam. Mówię sobie idę w trupa, nie ma co czekać aż mnie ktokolwiek dogoni. Ale doszli...niesetety też jeden z M2 o czym nawet nie wiedziałem i który to.

Od 40km do końca jedziemy w zwartej grupie ok 8-13 kolarzy. Jedzie się w miarę fajnie choć ludzie zmyślają, nie dają zmian, albo od razu schodzą...Na koniec pierwszego kółka mocno podkręcamy tempo i maruderzy zostają. Zaczynamy drugie, łapiemy coraz więcej osób, podczepiają się mini. Ogólnie znowu aż do samej mety robi się duża grupa, która niekoniecznie sobie pomaga, a nawet czasem bardziej przeszkadza. Na 10km przed metą kilka ataków, ale wszystko się zawsze zjeżdża ktokolwiek by nie uciekał i wpadamy jedną dużą grupą na finisz. Tam się nie tnę na jakieś rywalizację wielką, jest wąsko i nie ma co ryzykować na promenadzie, jeśli i tak nie walczę o nic z nikim z tej grupy. Ale dojeżdżam chyba piąty bo akurat byłem calkiem dobrze ustawiony.

Spotykamy się na mecie, rozmawiamy, ja idę się przebrać - zjeść pysznego kurczaka z grilla na obiad i ryż oraz dowiedzieć się wyników. Jak sam siebie bardzo zaskoczylem to tylko ja wiem, ale faktycznie myślałem że będzie ciężko, a tu proszę. Pudło! :-)

Przy dekoracji, która całkiem sprawnie poszła spotykam kolegów z Gorzowa, innych ludzi bardzo sympatycznych, czy w ogóle nieznanych mi ludzi, którzy mnie czytają i śledzą wyniki - dziękuję bardzo i wszystkich serdecznie pozdrawiam ! :)

To co, kolejny start w Radkowie...powalczę o koszulkę lidera supermaratonów :-) Może się uda :D

Hmm.. Po wyścigu przepyszny grillowany filet z kurczaka, ryż i surówka ! Mnaimi! Woda free. Super obsługa, szybka i sprawna dekoracja, losowanie... Wszystko dopięte na tip top! Piękna oprawa, sceneria i widoczki. Asfalt czasem kiepski, ale dało rade "ważne że w ogóle był" ;-) Widzimy si za rok ! :)

cad: 82

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Komentarze (2)

o proszę fajnie się czyta.. razem z kolegą stałem na podium, ja po wielkich problemach na tym najniższym.. ;) do zobaczenia na kolejnych maratonach

Mateusz 16:22 wtorek, 24 maja 2016

Może jestem wiedźmą masz zacne zamiary
I tak się spóźniłeś
Witam
Smutna wiadomość.
,,Zmarł pan Sylwester Filipiak we wtorek. Pan Sylwester razem z nami przez 8 lat organizował Memoriał ku pamięci jego syna Artura Filipiaka.
Pogrzeb będzie 17 maja w Dusznikach Zdrój. Msza żałobna w mieście o godzinie 13h."
No cóż takie jest panie JadłosPIS taki jest sport kolarski nie POLITYKA.

Gość 06:10 wtorek, 17 maja 2016
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa stawy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]