Rozjazd po wyścigu - wynora z Interkolem :)
Niedziela, 8 maja 2016
· Komentarze(0)
Kategoria 100-150km, Interkol, Ze zdjęciami
Wczoraj wyścig, co prawda tylko 7km, ale i tak czułem się dziś zmęczony. Wczoraj pomoc 30km grupie gdzie jechali Interkolowcy, a dzisiaj potrzebowałem fajnego treningu. Miały być góry z Tomkiem, ale plany nie doszły do skutku. Nie wyjechałem się tak jak chciałem w sobotę, to dzisiaj było trzeba konkretniej pojechać. Wczorajszy wieczór - nastawiam budzik. Budzę się rano... i wio :)
Wio...ale nie za bardzo. Konkretnie wiało w twarz! Wyjechałem praktycznie równo o 9 rano z Krotoszyna.. Nogi chciałem na początku tylko delikatnie rozkręcić... Niestety. Musiałem się trochę zagiąć żeby w ogóle zdążyć na rynek i zbiórkę. Udało się dojechać, nogi gdzieś od 15-20km zaczęły całkiem normalnie kręcić. Zajeżdżam na rynek, Grzegorz oznajmia mi bezdyskusyjnie że jedziemy na Chełmce i Kalisz. No to pięknie sobie myślę, wyjadę się konkretnie. Ale czy nie tego chciałem ?! Jedynie martwiłem się o wodę.
Ruszyliśmy początkowo pod wiatr, niekoniecznie zmiany były dawane przez kogokolwiek równo i mocno, ludzie się rozjeżdżali. Ale tak w miarę spokojnie dojechaliśmy do pierwszego i w sumie jedynego takiego podjazdu na tej trasie - pod kościół w Chełmcach. Pod wiatr, dość spore nachylenie, Błażej na zmianie. Nikt nie był w stanie mu wyjść z koła, wszyscy wręcz pospadali, ja utrzymałem choć kosztowało mnie to dość sporo. Przypomina mi się i przekazuje serdeczne pozdrowienia bo wcześniej nie było okazji. Czekamy za wszystkimi, jedziemy dalej. Dojeżdżamy do Kalisza niezłym tempem. Niby już z wiatrem, ale ciężko utrzymać koło i trzeba ciągle kręcić.
Po wyjeździe z Kalisza atakuje znowu Błażej. Jadę za nim, droga pofałdowana lekkie hopki, niby z wiatrem, ale cieżko się już jedzie. Błażej się ogląda, chce zmiany czy coś... ja jadę swoje bo nie da rady szybciej a Błażej dokonuje ostatecznego ataku :x Odjeżdża... Dojeżdża grupka, wspólnie gonimy, chłopaki jednak znowu nie chcą wychodzić na zmianę i gonię ja z Grzegorzem. Później po jednej mojej zmianie atakuje Bazyl i razem z Grzegorzem odjeżdżają.. Chcę skoczyć za nimi, Bartek jedzie przede mną po lewej, chce iść prawą a on zajeżdża mi drogę i wypadam z drogi, ledwo utrzymałem się w pionie, a krzyczałem PRAWA ! Wcześniej też zajeżdża Rafałowi drogę, ogólnie jeszcze musi się sporo nauczyć - no chyba że to było specjalnie.... Gonię długo sam, chłopaki trzmają koła.. Rafał daje zmiany jak puszcza go kolka.. Młody zrywa do przodu i jedzie metry przed nami... bezsens! Jeszcze w międzyczasie jakiś człowiek wyprzedza nas na milimetry! jedzie na "3ciego", zajeżdża nam drogę, walę po samochodzie ale bez reakcji.. szybko zaraz ucieka daleko do przodu.. mało nas nie zabił!
Później skręcamy kompletnie nie wiem gdzie, widzimy cały czas pierwszą grupkę bo się złączyli, Kawaleria ucieka, Grześ zostaje i czeka za nami, tu znowu tylko ja daję zmiany, później już z Grzegorzem gonimy aż do Ostrowa. Tu znowu popis daje Bartek i próbuje skoczyć czy uciekać, zajeżdża Grzesiowi drogę i ten w końcu go ustawia.... Później już niestety trochę brakło by dogonić Błażeja i Bazyla... Dojeżdżamy do Lewiatana na Pruślinie, stajemy w tym pięknym miejscu i robimy chwilę przerwy, czekamy za wwszystkimi, rozjeżdżamy się w róznych kierunkach. Rafał mi daje trochę izotoniku! dzięki :) Bazyl ratuje pepsi...Jadę przez miasto czymś ala obwodnica, wyjeżdżam koło skarbówki i na ul Krotoszyńskiej aż do domu! Powrót całkiem spoko, 35-40kmh bez większego problemu, wiatr w plecy pięknie pomógł żwawo wrócić do Krotoszyna.
Ojj dzisiaj niezła wynora była. Błażej pokazał jak zawsze kawał niezłej mocy, Bazyl też silny, Grześ standardowo nigdy nie odpuszcza... Ja się dobrze czułem, aczkolwiek brak świeżości widać dzisiaj było. Wyjechałem się nieźle, pracowałem jak wół. Chciałem zrobić i zrobiłem mocny długi i po prostu fajny trening.
KOM on Parczew - Wtórek - zrobiłem KOMa jakiegoś :-)
https://www.strava.com/activities/569426191
cad: 82
Wczorajszy ostatni finałowy podjazd :)
Wio...ale nie za bardzo. Konkretnie wiało w twarz! Wyjechałem praktycznie równo o 9 rano z Krotoszyna.. Nogi chciałem na początku tylko delikatnie rozkręcić... Niestety. Musiałem się trochę zagiąć żeby w ogóle zdążyć na rynek i zbiórkę. Udało się dojechać, nogi gdzieś od 15-20km zaczęły całkiem normalnie kręcić. Zajeżdżam na rynek, Grzegorz oznajmia mi bezdyskusyjnie że jedziemy na Chełmce i Kalisz. No to pięknie sobie myślę, wyjadę się konkretnie. Ale czy nie tego chciałem ?! Jedynie martwiłem się o wodę.
Ruszyliśmy początkowo pod wiatr, niekoniecznie zmiany były dawane przez kogokolwiek równo i mocno, ludzie się rozjeżdżali. Ale tak w miarę spokojnie dojechaliśmy do pierwszego i w sumie jedynego takiego podjazdu na tej trasie - pod kościół w Chełmcach. Pod wiatr, dość spore nachylenie, Błażej na zmianie. Nikt nie był w stanie mu wyjść z koła, wszyscy wręcz pospadali, ja utrzymałem choć kosztowało mnie to dość sporo. Przypomina mi się i przekazuje serdeczne pozdrowienia bo wcześniej nie było okazji. Czekamy za wszystkimi, jedziemy dalej. Dojeżdżamy do Kalisza niezłym tempem. Niby już z wiatrem, ale ciężko utrzymać koło i trzeba ciągle kręcić.
Po wyjeździe z Kalisza atakuje znowu Błażej. Jadę za nim, droga pofałdowana lekkie hopki, niby z wiatrem, ale cieżko się już jedzie. Błażej się ogląda, chce zmiany czy coś... ja jadę swoje bo nie da rady szybciej a Błażej dokonuje ostatecznego ataku :x Odjeżdża... Dojeżdża grupka, wspólnie gonimy, chłopaki jednak znowu nie chcą wychodzić na zmianę i gonię ja z Grzegorzem. Później po jednej mojej zmianie atakuje Bazyl i razem z Grzegorzem odjeżdżają.. Chcę skoczyć za nimi, Bartek jedzie przede mną po lewej, chce iść prawą a on zajeżdża mi drogę i wypadam z drogi, ledwo utrzymałem się w pionie, a krzyczałem PRAWA ! Wcześniej też zajeżdża Rafałowi drogę, ogólnie jeszcze musi się sporo nauczyć - no chyba że to było specjalnie.... Gonię długo sam, chłopaki trzmają koła.. Rafał daje zmiany jak puszcza go kolka.. Młody zrywa do przodu i jedzie metry przed nami... bezsens! Jeszcze w międzyczasie jakiś człowiek wyprzedza nas na milimetry! jedzie na "3ciego", zajeżdża nam drogę, walę po samochodzie ale bez reakcji.. szybko zaraz ucieka daleko do przodu.. mało nas nie zabił!
Później skręcamy kompletnie nie wiem gdzie, widzimy cały czas pierwszą grupkę bo się złączyli, Kawaleria ucieka, Grześ zostaje i czeka za nami, tu znowu tylko ja daję zmiany, później już z Grzegorzem gonimy aż do Ostrowa. Tu znowu popis daje Bartek i próbuje skoczyć czy uciekać, zajeżdża Grzesiowi drogę i ten w końcu go ustawia.... Później już niestety trochę brakło by dogonić Błażeja i Bazyla... Dojeżdżamy do Lewiatana na Pruślinie, stajemy w tym pięknym miejscu i robimy chwilę przerwy, czekamy za wwszystkimi, rozjeżdżamy się w róznych kierunkach. Rafał mi daje trochę izotoniku! dzięki :) Bazyl ratuje pepsi...Jadę przez miasto czymś ala obwodnica, wyjeżdżam koło skarbówki i na ul Krotoszyńskiej aż do domu! Powrót całkiem spoko, 35-40kmh bez większego problemu, wiatr w plecy pięknie pomógł żwawo wrócić do Krotoszyna.
Ojj dzisiaj niezła wynora była. Błażej pokazał jak zawsze kawał niezłej mocy, Bazyl też silny, Grześ standardowo nigdy nie odpuszcza... Ja się dobrze czułem, aczkolwiek brak świeżości widać dzisiaj było. Wyjechałem się nieźle, pracowałem jak wół. Chciałem zrobić i zrobiłem mocny długi i po prostu fajny trening.
KOM on Parczew - Wtórek - zrobiłem KOMa jakiegoś :-)
https://www.strava.com/activities/569426191
cad: 82
Wczorajszy ostatni finałowy podjazd :)