Wiatr był, ale nie wiałl :D
Niedziela, 21 grudnia 2014
· Komentarze(0)
Kategoria Interkol, Mtb, Ze zdjęciami
Powtórka z rozrywki :) Czyli zaplanowana pobudka o 7:30 szybkie szykowanko, rowerek i wio ! :)
http://www.strava.com/activities/231474845/
Do Ostrowa się leciało, jak wczoraj, koło 31-35kmh, także nawet nie zauważylem jak droga się skończyła i wjechałem do Ostrowa Wlkp. Ryneczek dzisiaj ładnie ustrojony pod Bożonarodzeniowy jarmark, do tego jakieś koncerty, atrakcje dla dzieci i prezentacja druzyny żużlowej :)
No właśnie, jak już dojechałem to byłem. Byłem pierwszy, później zobaczyłem Słowika aż przyjechała reszta Interkolowców i kilku obcych.
Chwila pogadania i już ruszamy, przez miasto, przez las, przez łąki i pola :) Wszyscy jadą, a ja wpadam na jakiś konar, wypina mi prawą nogę po uderzeniu i do tego dostaję cios kierownicą w kolano... Boli cholernie, wszyscy odjeżdżają, wsiadam, gonię i jadę dalej.
Dojeżdżamy na pętlę Tour of Bagatela koło Ostrowa Wlkp. / Czekanowa.
Jest nas sporo, robimy fotki, jedziemy. Udaje się nawet zrobić fajne czasy, lepsza nawierzchnia nawet niż wczoraj i już jakotakie obeznanie trasy sprawia, że jedzie się po prostu pewniej.
Na skraju pętli czeka na mnie Bazyl, który przyjechał szosą i zapowiedział odwieźć mnie na Krotoszyn. Zrobiłem więc szybkie dwie pętle i pojechałem z nim przez Lewków, Raszków aż do Krotoszyna.
Jak to z Bazylem, fajna jazda, kupa śmiechu i sporo przeróżnych tematów do obgadania. Pod wiatr jedzie się fajnie, bo praktycznie mi nie wieje. Bazyl odwala kawał dobrej roboty, ja na MTB się trochę męczę. Ale za nim to jak się człowiek schowa, to dużo to nie daje. Wycieniowany megaśnie, z dobrą nogą już, oj będzie niebezpieczny ;)
Chwila postoju w sklepiku, dotankowanie bidonów, jedziemy dalej. Ja dałem chwilowe dwie zmiany, ale to była faktycznie męczarnia :D
Dojazd do Krotoszyna, żegnamy się serdecznie i teraz Bazyl ma już z górki i wiater w plecy, ja jadę na myjkę i pryskam rower z błota.
Dojeżdżam do domu, padam w wannie na prawie godziny nieżywy. Jeszcze kawalek i będzie 13 000km :) Musi być ! :)
Ale powiem wam, jaka fajna jest jazda bez licznika :D Człowiek nie patrzy na prędkość, nie patrzy na puls, nie ogląda się na średnią ;)
Wymęczeni, ale szczęśliwi, jak te aniołki z witryny :D
No i taka ta Bagatela. Jak 12min 10s jechało się powoli i w miarę spokojnie, to znaczy że jeszcze można prrzyspieszyć :)
http://www.strava.com/activities/231474845/
Do Ostrowa się leciało, jak wczoraj, koło 31-35kmh, także nawet nie zauważylem jak droga się skończyła i wjechałem do Ostrowa Wlkp. Ryneczek dzisiaj ładnie ustrojony pod Bożonarodzeniowy jarmark, do tego jakieś koncerty, atrakcje dla dzieci i prezentacja druzyny żużlowej :)
No właśnie, jak już dojechałem to byłem. Byłem pierwszy, później zobaczyłem Słowika aż przyjechała reszta Interkolowców i kilku obcych.
Chwila pogadania i już ruszamy, przez miasto, przez las, przez łąki i pola :) Wszyscy jadą, a ja wpadam na jakiś konar, wypina mi prawą nogę po uderzeniu i do tego dostaję cios kierownicą w kolano... Boli cholernie, wszyscy odjeżdżają, wsiadam, gonię i jadę dalej.
Dojeżdżamy na pętlę Tour of Bagatela koło Ostrowa Wlkp. / Czekanowa.
Jest nas sporo, robimy fotki, jedziemy. Udaje się nawet zrobić fajne czasy, lepsza nawierzchnia nawet niż wczoraj i już jakotakie obeznanie trasy sprawia, że jedzie się po prostu pewniej.
Na skraju pętli czeka na mnie Bazyl, który przyjechał szosą i zapowiedział odwieźć mnie na Krotoszyn. Zrobiłem więc szybkie dwie pętle i pojechałem z nim przez Lewków, Raszków aż do Krotoszyna.
Jak to z Bazylem, fajna jazda, kupa śmiechu i sporo przeróżnych tematów do obgadania. Pod wiatr jedzie się fajnie, bo praktycznie mi nie wieje. Bazyl odwala kawał dobrej roboty, ja na MTB się trochę męczę. Ale za nim to jak się człowiek schowa, to dużo to nie daje. Wycieniowany megaśnie, z dobrą nogą już, oj będzie niebezpieczny ;)
Chwila postoju w sklepiku, dotankowanie bidonów, jedziemy dalej. Ja dałem chwilowe dwie zmiany, ale to była faktycznie męczarnia :D
Dojazd do Krotoszyna, żegnamy się serdecznie i teraz Bazyl ma już z górki i wiater w plecy, ja jadę na myjkę i pryskam rower z błota.
Dojeżdżam do domu, padam w wannie na prawie godziny nieżywy. Jeszcze kawalek i będzie 13 000km :) Musi być ! :)
Ale powiem wam, jaka fajna jest jazda bez licznika :D Człowiek nie patrzy na prędkość, nie patrzy na puls, nie ogląda się na średnią ;)
Wymęczeni, ale szczęśliwi, jak te aniołki z witryny :D
No i taka ta Bagatela. Jak 12min 10s jechało się powoli i w miarę spokojnie, to znaczy że jeszcze można prrzyspieszyć :)