To co już za mną:

Wyścig "Sześciu Króli" w Bagateli :)

Sobota, 6 stycznia 2018 · Komentarze(1)
Kolejna odsłona ścigania na MTB. Bagatela w święto "Sześciu Króli".

Pierwsze kółko rozgrzewkowe, trzy kolejne to już konkret tempo, ale mniej więcej na tych 5,5km do najlepszych prawie dwie minuty w dupsko na okrążeniu :/ Przepaść! Tętno wyszło z samego wyścigu dość konkretne. Aż się zdzwiłem że tak mocno pojechałem, a mimo wszystko tak słabo... Chyba trzeba jeszcze dużo pracy włożyć w to aby byc w lepszej formie.

Gdyby tylko jeszcze umieć tam jeździć po lesie, bo kolejna osoba stwierdza "Kris, ale technikę to Ty popraw". Dobrze, że było kilka długich prostych to mogłem nadrabiać :) No i patrząc przez pryzmat tego to może w sumie nie jest tak źle, bo na błedach, przyhamowaniach i zakrętach traciłem za każdym razem. Hah, no i sprzętowo też leżę - na początku nie mogłem się wpiąć co się równa minus kilka sekund już od razu, później dwa razy musiałem się wypiąć i kolejnych kilka sekund zmarnowanych... a na finiszu mi się but wypiął i ledwo utrzymałem równowagę... Chyba trzeba pomyśleć nad czymś innym na to nasze ściganie leśne. Mimo, że to tylko zabawa i rzadkie ściganie, tak cholera jestem coraz bliżej zakupu czegoś lepszego niż mój MTB od 5 lat nie rementowany :)

22/55

To było straszne!

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Trenażer

Czwartek, 4 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
Nie mogę powiedzieć, że nie lubię... Bo przecież to robię...
Ale okazuje się, że nie mówić nic... To jakby nie było niczego...
Więc powiem: lubię trenażer.

Dzisiaj luźna godzinka, luźne kręcenie..

Luźne gadki, raptem kilka... od soboty znowu powrót, od poniedziałku powrót jeszcze inny.. taki który bardziej na mnie wpływa ostatnio...
I tylko pytanie czy czekać na jeszcze jeden, czy wcześniej samemu zareagować? De kłeszczyn iz: a co jeśli już nic nie da się zrobić...

Gdy jestem głodny robi mi się zimno. Przypadek?!

cad: 82

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Trenażer

Wtorek, 2 stycznia 2018 · Komentarze(0)
Kategoria Trenażer
- pierwszy w tym sezonie.

Nowy Rok przywitałem z przytupem, do białego rana bawiąc się, śmiejąc i pijąc to i owo. Po prostu w szampańskim nastroju wszedłem tanecznym krokiem w nowe.... Snując plany, mając marzenia (te całkiem proste i najbardziej wykwintne) i różne cele.... Chciałbym wszystko zrealizować, ale wiem, że będzie niezwykle trudno... Nie wszystko jest czarno - białe. Nie wszystko idzie zgodnie z planem już od drugiego dnia. Coś się psuje w Supermaratonach - dwie odmienne wizje ścigania, ustalania grup startowych i takie tam. Jeśli zmiany są wprowadzane za zgodą większości orgów to jestem w stanie to zrozumieć. Jeśli jednak nie wszystko jest zgodne z regulaminami, umowami i tak dalej to myślę, że powinno się mocno zastanowić "co, kto i dlaczego?!".

W głowie są plany. Nie tylko te rowerowe, układam sobie wszystko powoli... Istne 3 w 1 obecnie przy trenningu. Niedługo się okaże, że nie będzie niczego, jak w tym słynnym przeboju Grupy Operacyjnej. Chciałbym mieć więcej informacji w niektórych sprawach. Po prostu. Nie musi być niczego, byle tylko wiedzieć. Szukałem, chciałem... Ale najgorsze, że jak czasem w supermaratonach: wydaje ci się, że Twoja grupa jest bardzo dobra, po czym każdy jest na róznym poziomie i jedzie sam, swoją drogą, swoim rytmem i tempem... widząc się tylko mając mnóstwo szczęścia na nawrotach... Niezaleznie od widzimisia... Misia.. No właśnie! мишка, хорошо. Bo tak już jest, że jak się udaje to wszystko, jak się wali to też....wszystko bez wyjątku. Sprawdziło misie nie raz już.

Dzisiejszy trening taki se o.. Kilka interwałów, odpocząłem od roweru, ale teraz muszę odespać po sylwestrze. Interwały jednak weszły całkiem fajnie.

Chciałoby się powiedzieć generalnie, że wracam na właściwe tory...
Ale nad wieloma rzeczami, na które okazuje się nie mam wpływu - muszę przejść do porządku dziennego i tylko myśleć, że poukładają się według moich planów...

cad: 74


Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Podsumowanie roku 2017

Niedziela, 31 grudnia 2017 · Komentarze(2)
Kolejny rok za nami....., a nie, tak zaczynałem rok temu! В этом году я должен написать резюме на русском языке...
Ale to może kiedyś, jak podszlifuję język... If You know what I mean...

Proszę Państwa! Myślę, że ten rok.... i mimo że od kilku lat każdy kolejny przebija ten co właśnie mija.... był najlepszy! I nie ma co przedlużać! Przechodzimy do konkretów: najwięcej kilometrów, najwięcej wygranych, najwięcej przeżyć i zwariowany początek i koniec roku... Nie wszystko mogę tu napisać, ale z pewnością TEN 2017 ROK zapisze się bardzo bardzo mocno w moim życiu. A więc, weźcie popcorn (chyba że czytacie na głos), colę i przygotujcie się jak na najlepszy seans wszechczasów... Jedziemy!

Styczeń:
392km i 18h

Tragedia, początek roku, nie dość że zamarzło auto i naszło mnie w końcu na sprzedaż.. Nie dość, że życie stało się bardziej burzliwe, ale i spokojne za jednym razem... To prawie przez ponad dwa tygodnie nie jeździłem na rowerze.. Kontuzja wyeliminowała mnie z treningów. Porządny dzwon gdy wracałem rowerem z pracy na rondzie sprawił, że upadłem prosto na asfalt uderzając lewym kolanem - piszczelem o asfalt.. Z jednej strony cierpienie i ból, ale z drugiej chwila odpoczynku..

Luty:
1031km i 35h

Na początku nudne trenażery i bardzo bardzo lekko by rozkręcić nogę, po czym gdy tylko poczułem się lepiej brałem wolne w pracy i jeździłem na dlugie treningi wytrzymałościowe :) O tak, było chwilami pięknie, ale i nerwowo prywatnie. Na pewno emocjonalnie...

Marzec:
1655km i 56h

Miesiąc ten upłynął na początku jeszcze na zabiegach i rehabilitacji, ale i dalszym trzaskaniu kilometrów. Wytrzymałościowo chyba konkret dowalenie no bo tyle godzin jeździć to trzeba mieć zdrowie. Psychiczne przede wszystkim ;-)

Kwiecień:
1289km i 41h

Pierwsze wyścigi: Prolog Interkol, Kryterium Kalisz i Ślężański Mnich... Później Maratony w Obornikach i pamiętny w Nowogardzie cały w deszczu i przy ledwie 3*C.... Wielu przemarzło i skończyło przed czasem, kilku skończyło w szpitalu... A ja dojechałem na pudło open. Dojechałem też na Święta Wielkanocne nad morze, tam pojeździłem po plaży w pięknej pogodzie, atmosferze i ohy i ahy :) To był cudny czas, parzenie herbaty i oczekiwanie na górce w Nowogardzie było na prawdę czymś fajnym!

Maj:
1391km i 45h

Kolejne maratony, kolejne zwycięstwa i puchary.... Ale najpierw Leśnica - ucieczka i piękne zdjęcia - Radków i totalna klapa, ale później nadszedł Maraton w Choszcznie, wcześniej jeszcze maraton w Stargardzie i szalona pogoń.. W Choszcznie pierwsze w życiu spanko na sali i eksmisja samego siebie.....pod prysznice z moim materacem. Kolejny fajny miesiąc i pełno wrażeń.

Czerwiec:
1522km i 45h

Najpierw standardowo miniMaraton w Koźminie i wygrana w kategorii, open niestety nie udało się obronić... Dzień później maraton w Łasku i kolejne podium, jedno z ładniejszych zdjęć gdy to uwieczniono "mnie" na podium. Później totalna szajba! Tydzień później pierwszy raz wyjeźdżam do Świnoujścia na ULTRA Maraton. Fajne chwile spędzone na plaży, mega relaks i opalanko.... ale i wyścig udany! Pierwszy w życiu tak duuuuuży dystans na rowerze. Złapała nas grupa za nami, załamany byłem po losowaniu bo moja była stosunkowo najsłabsza, a mimo wszystko dobrze rozkładając siły zdołałem razem z kolegą zrobić ucieczkę na jakieś 50km do mety i nadrobić dużo dużo dużo tak, że wszedłem jeszcze na podium open. Za co niektórzy się poobrażali jak dzieci xD Powrót na trasę i robienie zdjęć... Mega radość! I podjęta decyzja, że jadę na UltraMaraton 711km Non Stop! :) Z Gryfusami coraz lepsze relacje, w ogóle w tym roku maratony spędzam oprócz sportowych aspektów, bardzo towarzysko :) Pod koniec czerwca kozackiej formy ciąg dalszy: Korona Kocich Gór najlepiej w historii, WYGRANA OPEN maratonu w Wolsztynie i również mocna praca, ucieczka i świetne myślenie! Na koniec wyjazd do Wisły w góry...

Lipiec:
1842km i 62h

Wyścig Pętla Beskidzka chyba już standardowo i jak kiedyś totalnie zawalony... Później jednak mimo oszukiwania innych staję na podium w kategorii na maratonie w Nietążkowie, ale zaprzepaszczam drugie miejsce open bo nie mamy kozaków nie biorących udziału w wyścigu, którzy by nas wieźli na kole... Pojawiają się pierwsze stresy przed 711km NonStop... Pierwsze testy sprzętu, nowych lampek i szukanie najlepszych rozwiązań.. Wyjazdy z Czesią w góry i trenowanie... To chyba też jej najlepszy czas i w sumie cały rok jeśli chodzi o formę... Najważniejszy jednak jest maraton: 711km nonStop!!! Ukończyłem go na 3m. OPEN razem z kilkoma kumplami z grupy. Mieliśmy ją mega dobrą i wyrównaną. Pozostał maly niedosyt bo można było powalczyć, wystarczyło tylko trochę krócej stać na postojach.

Sierpień:
1310km i 42h

Początek to oczywiście odpoczynek po ultrze. Później ITT Czasówka Górska z Interkolem. Wyjazdy rowerkiem do Wrocławia w odwiedziny, po buziaki, od tak sobie... Maraton w Lwówku Śląskim i kolejne podium, ale to już tylko mega, więc klasyfikacja ogólna zamknięta w Supermaratonach w Lipcu....

Wrzesień:
1152km i 38h

Przepiękne zakończenie sezonu w Rewalu. Drugie miejsce OPEN i pierwsze Kategoria :) Piękny wjazd na metę za rączke :D Później czasóweczka z Gryfusami w Teamie :) Ogólnie podsumowanie maratonów: 3m OPEN, 2m Kat.M2 :) Luźne treningi i luźne gadki, wyjazdy do Sobótki... Wspólne fajne kręcenie i miło spędzany czas :)

Październik:
686km i 25h

Euforia i tragedia... Pięknie i brzydko... Najlepiej i najgorzej... Luźne kręcenie na początku i trzaskanie jak najdłużej pięćdziesiątki piątki.... Wyjazd na zakończenie sezonu z Gryfusami do Lubniewic i początki nowego. Mega impreza, ognisko... Bunkry po Niemcach rowerami i tańce na sali, gorrrąca salsa i takie tam księżniczkowe suknie... Ale po powrocie... Wypadek! Pierwszy w życiu raz musieli mnie skrobać z rowu, dobrze że tylko skończyło się na połamanym kole i rowerze... Ja na szczęście tylko obity... W momencie pisania (31.12.2017) nie mam jeszcze prawomocnego wyroku sądowego gdyż gość nie przyjął mandatu. Ale jeszcze chwile!

Listopad:
824km i 39h

Szukanie lisa w Szczecinie i jeszcze nowsze początki.. Imprezy posezonowe, fajne wyjazdy... Powrót do treningów po szpitalu i L4... KUPIONY NOWY ROWER w sklepie GILICKIBIKE.pl w Kaliszu. Trek Emonda SL5 - czarne cacuszko w macie :) Przejechany wyścig w Bagateli. Czesia zdobywa tam puchar!

Grudzień:
1193km i 42h

Standardowo Rapha Festive500 i trzaskanie na koniec kilometrów...ale od początku: wyścig w Topoli i bardzo dobra jazda, ale tylko forma dopisuje bo technika dalej leży. Co więcej, po prostu zmiany.. Okołoszczecińskie wyprawy rowerowe... I oczywiście ta Rapha! Wigilia stówka, Pierwsze Święto dwieście, Drugie Święto dwieście i festive500 pyknięte.Siłownia, spinning.. Teraz trenażerek i zabawa sylwestrowa!!! :) Początek po rosyjsku.... na koniec roku okazało się, że to właśnie nowa motywacja.. A nóż majonez po powrocie, O-eN-A, sabaka Sparta... Hu nołz... :D Kto eto znayet,,, bądź jak kto woli: кто это знает!


Czas na chwalenie się:
Ogólnie 17 razy na podium:
8x 1 miejsce
2x 2 miejsce
7x 3 miejsce

Maraton Nowogard: 1m. kat.M2 - 3m OPEN
Maraton Stargard: 1m. kat.M2
Maraton Radków: 3m. kat.M2
Maraton Choszczno: 1m. kat.M2 - 3m OPEN
Maraton Łask: 2m. kat.M2
Maraton Świnoujście: 1m. kat.M2 - 3m OPEN
MARATON WOLSZTYN: 1m. kat.M2 - 1m OPEN
Maraton Nietążkowo: 1m. kat.M2
Maraton Lwówek Śl.: 3m kat.M2
Maraton Rewal: 1m. kat.M2 - 2m OPEN

Wyścig w Koźminie Wlkp.: 1m. kat.M2
Tour de Pomorze 700km non stop: 3m OPEN

Puchar Polski Supermaratonów Szosowych 2017 - 1m kat. M2 - 3m. OPEN
=================================================================
Sezon 2017 w liczbach:
Wszystkie kilometry:
14 258km
Czas aktywności: 475h 31min
Średnia prędkość: 30,05km/h
Suma podjazdów:
59 883m
Suma kilokalorii:
268 353kcal
Wycieczek:
207
Średnio na wycieczkę: 69km
=====================================================
Plany na 2018:
Wygrać klasyfikację OPEN Pucharu Polski Supermaratonów Szosowych:)
Często stawać na podium :)
Cieszyć się życiem :)
Przejechać 1008km Bałtyk Bieszczady :)


Czas na coroczne fotograficzne podsumowanie roku :)

Styczeń:
Orla


Upadek


Luty:
Treningowo:


Buziaczkowo:


Marzec:
Z RaweXem:


Z Interkolem:


Kwiecień:
Brodzenie w Bałtyku


Nowogard, chyba widać że było zimno:


Maj:
Ucieczki:


Podium Choszczno OPEN:


Czerwiec: (tu musi być więcej!)
Koźmin!


Łask!


ULTRA Świnoujście OPEN:


Ucieczka ze Świnoujścia:


Jadę na 711km!!!


Lipiec:
Ucieczki:


Ukochana ekipa z 711km!





Sierpień:
Wrocław:


Lwówek:


Wrzesień:
Wrocław:


Ostatni !!! w 2017 roku !!! wjazd na metę :)


A chwilę wcześniej sprint Rewal:


I czasóweczka z Gryfusem:


Październik:
Lajtowa Sobótka:


Lubniewice:



WYPADEK :/


Listopad:
Lis w Szczecinie:


Nowy rower :)


Grudzień:
Rapha Festive500 Challenge Completed :)


Ale i wcześniej relaxing :)




Dziękuję za uwagę!





Rok 2017 w skrócie :)






Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Ostatni trening w 2017 roku

Sobota, 30 grudnia 2017 · Komentarze(1)
Kategoria Trenażer
I oto nadszedł dzień, w którym robię kolejny ostatni trening w roku... W 2017 było ich całkiem sporo, kilometrów najwięcej w roku w historii mojego kręcenia :)  Teraz pozostaje odpocząć, pobawić się w Sylwestra i wrócić do treningów już drugiego stycznia! :)

Jutro wielkie podsumowanie roku kolarskiego 2017, a raczej wspomnienia i kilka cyferek. Wpadajcie tu jutro po 12:00 !!! :)

cad: 82

A przygotowania do Sylwestra zaczynam tak :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)