Dzisiaj, w końcu, po ponad trzech tygodniach, przestaje mnie boleć lewe kolano. Od poniedziałku chodzę na zabiegi: Magnetoterapia, Laser i Krioterapia... Ale najważniejsze - kilka wizyt u Adama Bartoszka czyli wizyty pod tytułem masujemy i ugniatamy nogi - przyniosły chyba największe efekty. Jeszcze w następny czwartek jadę na "kontrolę" i ew. poprawkę. Będę po Kocich Górach prawdopodobnie, przed ostatnim wyścigiem w Sobótce no i zobaczymy.
Mega fajnie wreszcie było wejść na tętno 175 i poczuć zadyszkę i lekkie pieczenie w nogach, brakowało mi tego, w sumie to już się zacząłem niecierpliwić.
Zrolowałem wczoraj, kolejny raz... Po masażu Adama Bartoszka.... Jak ręką odjął... Nie jest co prawda idealnie, bo po kilku kilometrach zacząłem "czuć" kolano, ale szło i dało się jechać. W życiu nie myślałem, że przejechanie 20km w dość jak na mnie marnym tempie, bedzie sprawiało taką nieopisaną radość. Na razie nie ma co więcej pisac. Wracam do siebie!
Udało się rozwinąć nawet większe niż 20kmh prędkości :)
Wjazd na metę BBT2018. Nie wiem czy to uśmiech czy grymas na twarzy :)
Ze Zbyszkiem Kreftem ze Śremu z którym przejechałem kilkadziesiąt dobrych kilometrów na koniec umierając przez ból kolan i lędźwi! Dzięki stary jeszcze raz! :)
Tym razem okazało się, że Czesia jedzie w towarzystwie Gosi. Ostatnio z Edkiem Kuczmarzem, tym razem go dogoniliśmy. Długo przyszło mi poczekać aż z naprzeciwka dziewczyny się pokazały, a moje tempo do nich było dość powolne. Ale jako rozjazd to wpadło całkiem spoko :)