Pierwsza jazda na szosie od kilku miesięcy. Od początku jakoś dziwnie i nieswojo. Po chwili jednak znów było czuć chemię ;-)
Chwila krótkiej i spokojnej jazdy - w piątek badania wydolnościowe. Trzeba odpocząć i się zregenerować by WatTttTtTtttyyyy się zgadzały :)
Rower umyty, łańcuch zmieniony, wszystko wyregulowane. Nowy kask w drodze. Jestem ciekaw nowego sezonu :) Noga jakoś kręci, chciałbym w końcu porównać ją z innymi.
Ostatni wyścig MTB w tym czasie jesienno / zimowym. OTR Interkol w Topoli Małej i ta piękna kręta runda miedzy drzewami z setką zakrętów, hopek i innymi takimi. Ogólnie zawsze to była masakra. Ale tym razem mój kochany bordowy Giant został w domu i wziąłem wystartowałem na nowym, przełajowym rowerku :)
Od samego początku jechałem na maXa i dużo do czołówki nie traciłem, póki nie zaczęły się faktycznie najbardziej techniczne momenty. W sumie nie traciłem tyle co zwykle, w sumie poleciałem na tyle dobrze, że wyścig skończyłem na 9 miejscu open!
Dobra dyspozycja połączona z nowym kilka kilogramów lżejszym rowerem dała mega efekt. Długi czas jechałem na dziesiątym miejscu chwilę za jednym koleżką... odpoczywając o dziwo bo tętno znacząco spadało. Odpocząwszy postanowiłem "zaatakować" chwilkę po przejeździe przez linię start/meta. Do końca okrążenia udało mi się utrzymać dobre tempo i nawet podwyższyć prędkość. Praaaawie udało mi się nawet dogonić ósmego Adama, ale za późno zaatamkwałem :D
Jechało mi się mega dobrze. A za dwa tygodnie już badania wydolnoścniowe i jestem ciekawy co one pokażą :)
No i jeszcze zapomniałem swoich okularów :) Moment ataku?! :)