To co już za mną:

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2012

Dystans całkowity:1281.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:39:57
Średnia prędkość:32.07 km/h
Maksymalna prędkość:69.00 km/h
Suma podjazdów:130 m
Maks. tętno maksymalne:207 (103 %)
Maks. tętno średnie:180 (90 %)
Suma kalorii:29645 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:67.42 km i 2h 06m
Więcej statystyk

Po trzech dniach posuchy - świetny trening..

Wtorek, 15 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100km
W weekend najzwyczajniej nie było czasu na jazdę przez studia.. W poniedziałek za to nie było czasu przez pracę i kilka spraw do załatwienia - aby umyłem wieczorem rower :D

No i w tą sobotę też szkoła, w niedzielę od rana szybki wyścig w Mikstacie, później na uczelnie - na którą jeżdżę z coraz większą chęcią - tak tak, przez płeć piękną, a bynajmniej przez jedną przedstawicielkę owej płci ;))

Dzisiejsze założenia treningowe wykonane ! :) Czuję się świetnioe! :)

Fajna pętla dzisiaj Krotoszyn - Raszków - Ostrów Wlkp. - Odolanów - Sulmierzyce - Krotoszyn ,płasko i sporo pod wiatr boczny ale niesprzyjający w większości..
20km do Raszkowa z kolegą "luźniej" ;)
cad:90

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)

Nowe fotki roweru :)) Jeszcze mocniejszy wiatr!

Piątek, 11 maja 2012 · Komentarze(6)
Kolejny dzień z serii mocnych treningów, dzisiaj najkrócej, ale to już 3-ci dzień pod rząd więc i po prostu siły mniej.. Z resztą wieje jeszcze mocniej niż ostatnie dwa dni razem wzięte ;)

Moc w nogach jest nieoczkiwanie bardzo duża, ale to jakoś przede wszystkim na płaskim.. Pod górę też jest mocniej, ale to nie ten sam postęp co na płaskim..

Pod wiatr jakoś dziwnie wyciągnąłem średnią ponad 30km/h.. nie żebym się nią sugerował ale wiało potwornie, ICM pokazuje na zielono prawie 35km/h wiatru twarzowego.. Później powrót z bocznym sprzyjającym i wyszło co wyszło..

jeździ się ostatnio bosko ;) max prędkość na płaskim z wiatrem :)

cad:87

Nowe koszyki Elite PATAO oraz bidony Camelbak PODIUM :)) bidony są przeźroczyste, zalane czerwonym płynem ;)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(6)

Camelbaki mam ! :D Po płaskim lepiej ?!

Czwartek, 10 maja 2012 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Dzisiaj prawie ta sama trasa "ale bardziej górzysta" więc i trochę wolniej, więcej wmordewinda i kilka sik-stopów :D

Do tego przyszły mi camelbaki i idą już nowe koszyczki na bidony też.. zainwestwoałem trochę kasy, ale myślę że będę bardzo zadowolony :)
Fajnie się pije z tych camelbaków.. Świetne są :]

I jakoś tak...dziwnie...zauważyłem że [czy z wiatrem czy pod wiatr] jedzie mi się
lepiej na płaskim ostatnio niż w górach kurde.. Na płaskim udaje się trzymać stałe, wysokie i mocne tempo i nawet je podkręcać.. Zobaczymy co będzie dalej :D

cad: 86

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Mocny trening :))

Środa, 9 maja 2012 · Komentarze(1)
Kategoria 50-100km
Po zawodach w Radkowie już chyba ani śladu... Dzisiaj noga podawała pięknie, pojechałem na górki za miliczem i tam dałem sobie ostro w kość ;)

cad: 85

Za tydzień w niedzielę /20.05.2012/ mamy zawody w Mikstacie.. Krzywy ZAPRASZAM ! :)

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Po ściganiu w Radkowie, szykując się na kolejne wyscigi...

Poniedziałek, 7 maja 2012 · Komentarze(1)
Dzisiaj nadszedł czas na spokojny rozjazd po maratonie :)
Nogi troszkę nie kręciły tak jakbym chciał, ale tego się spodziewałem właśnie..
Po tym wjazd na rowerowy serwis, wymiana pancerzy, regulacja przerzutek i po maratonie i dziurskach ani śladu :D

Kolejne zawody to teraz rundy na pętli ok 20km z jedną górką jak na WLKP. całkiem pokaźną i długą.. Chyba 3/4 rundy na "rozpoczęcie lata" :)) 20 maja już !
Później płaskie Leszno i start wspólny ;)) Ojj będzie się działo :)

A tu kilka zdjęć z maratonu w Radkowie:))

Na starcie:


Ruszamy w bój:


Finałowy zjazd:


Wjazd na metę:

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(1)

Klasyk Radkowski 2012 !

Sobota, 5 maja 2012 · Komentarze(4)
Było zimno i ciepło, wcześnie i późno, szybko i trochę wolniej... Ale od początku!

Z Krotoszyna wyjeżdżamy z Arturem jakoś o 4:15 rano. Czyli snu było tyle co kot napłakał bo zbyt wcześnie nie zasnę.. Planowo chwilę po 7:00 wjeżdżamy nad zalew w Radkowie, odbieramy numery i szykujemy się do maratonu.. Co jest najlepsze wtedy było około 7-10*C i zalegała spora mgła..
Gdy Artur pojechał na start [startował w pierwszej grupie] ja się spokojnie jeszcze szykowałem bo miałem jeszcze prawie 20 minut.. Wszystko popakowane w kieszonki, bidony zalane, więc można jechać na mini rozgrzewkę.. Podjeżdżam na chwilę na start i spotykam travisb - kolega z ForumSzosowego. Na starcie miał prawie kompletnie pusty bidon - to wlałem mu swojego picia, a sam pojechałem po chwili dolać sobie wody :) Spotykam Virenque, chwilę rozmawiamy i jadę na start.

Gdy przychodzi 8:20 równo wyjeżdżamy w trasę. W grupie wydaje się być kilku mocnych ludzi, jest także jedna bardzo ładna pani - ale tutaj bez sentymentów :D
Od samego początku mocno cisnę i pod pierwsze ostre wzniesienie jeszcze nad zalewem zostaje nas raptem dwóch.. Jedziemy tak kilkaset metrów po kostce a tu nagle przestaje działać licznik.. Znowu przesunął się magnesik na szprysze i musiałem szybko poprawić.. Tracę kilka cennych sekund, przegania mnie cała grupa moja, ja musze gonić i w sumie tracę też trochę sił...
Gdy doganiam grupę chwilę odpoczywam, ale tempo jest tak niskie po płaskim i na tym zjeździe, że dokręcam i to sporo żeby wielu się nie utrzymało i znowu ten sam kolega za mną skoczył.. A więc jedziemy tak kilka dobrych kilometrów sami by dogonił nas kolega, który miał sttartować z nami ale się spóźnił na start [okazało się później, że pojechał i wygrał dystans MINI] ale tak jedziemy tylko do pierwszej góry.. Kolega narzucił takie tempo, że w sumie stwierdziłem że wyjechanie się na pierwszej górze to będzie niezbyt dobry pomysł i po 2-3km puściłem koło..

Dalej to tylko i wyłącznie walka z samym sobą, mijanie sporej ilości ludzi przy czym mnie znowu minęło tylko kilku kolarzy.. Pierwszy podjazd pokonany dość żwawo i gdy przyszło do zjazdu to się załamałem.. Może tragedii nie było ale to taka GRUSZECZKA trzebnicka i to na zjeździe.. Czyli dziura pogania dziurę, łata na łacie, mega nierówno.. Gdy przyszło do drugiego podjazdu moim oczom ukazuje się świetna ścianka gdzieś pewnie ze 20%, krótko ale stromo.. :) Przychodzi kolejny zjazd w samotności, dość kręty i z kilkoma serpentynami, ale po jakimś czasie jest bufet, tam daję do napełnienia bidon - uciekam w krzaczki na siku i po chwili jadę znowu dalej.. Robi się coraz cieplej, licznik pokazuje 23*C - podciągam rękawy, rozpinam wiatrówkę i koszulkę i zaczynam wspinaczkę na Karłów..
Jedzie się świetnie, tempo myślę że niezłe mijam kilku kolarzy, a tu nagle gdzieś tak za połową mija mnie Virenque, który startował za mną 10 minut..
Propozycja koła ?! Nie dzięki ;) Wolę swoim tempem, ja się jeszcze wytrenuję!

Na razie chyba będę celował w "klasyki" czyli płasko płasko, stroma górka, płasko górka i meta, z rantami i sprintem... Tu na razie upatruję swoich szans.. W Trzebnicy byłoby sto razy lepiej tylko, że za szybko od początku i troszku zdechłem ;)

Ale wróćmy do KR2012 - po tym uświadamiam sobie, że jednak tempo moje jest niewystarczające i trochę przyspieszam.. Ale po chwili mija mnie jeszcze jeden kolega Bartek - jako że to już powoli koniec podjazdu staram się mieć go w polu widzenia, między nami jadą jescze jacyś kolarze i razem zjeżdżamy z Karłowa na serpentynach.. I tu niestety trochę mi uciekli, chyba jechałem zbyt asekuracyjnie, w sumie łatwo o wypadek, a ja mistrzem w zjazdach nie jestem.. Nie ścigam się o złote gacie więc wole mieć wszystkie kości całe ;)

Po tym zjeździe znowu przychodzi czas na "pierwszy podjazd" a w sumie już czwarty.. Doganiam jakiegoś kolegę z którym jadę sporo czasu po zmianach, gdy pojawia się góra on coś mocno zwalnia a ja jadę za nim, pytam się go czemu nie zmieni z blatu na małą tarczę i tu słyszę "na dziurach coś przerzutka przestała działać" xD No masakra, ciekawe jak gościu docisnął do mety, chyba "trochę" podprowadzał jakieś kawałki bo z tyłu mówił że ma max 25zębów.. :/

Od niego więc uciekam, dojeżdżam do kolejnego nieznajomego mi osobnika i tu się znowu zadziwiam bardzo pozytywnie i wywiązuje się taki oto dialog:
Krzysztof ? - Tak.. - Kubik ? - Tak.. A co ? - Kris91 z bikestats ? - No tak, ale o co chodzi ? - A bo ja pracuję w Gazecie Wrocławskiej, z miłą chęcią zawsze czytam Twojego bloga, świetnie piszesz.. Dzięki kolego! :) I aż się chce jechać, aż się chce jeździć maratony ;)
Ale niestety zostawiam go również [ale ja mocny jestem :D ] i dalej to znowu samotna jazda aż do kolejnego bufetu.. ZNowu daję bidon do napełnienia u ciekam w krzaczki, po chwili startuję i jadę od kolarza do kolarza, na podjeździe co rusz widzę kogoś przed sobą i celem oczywistym jest dojechanie do niego i prześcignięcie.. Ale jeden kolega się nie dał - Dojechałem do niego, przejeżdżam obok, a tu naglę słyszę sapanie na plecach :D Przyspieszam trochę bardziej, ciągle słyszę sapanie, no to już się pogodziłem z tym że będzie siedział na kole, na końcu podjazdu już podjeżdża do mnie i dziękuje że dałem mu koła bo sam to by jechał z jakieś 10-15 minut dlużej chyba i moje tempo było za szybkie dla niego, ale dał radę.. :) Dalej "szaleję" na zjazdach gdyż już wiem co mnie może czekać - skręt w lewo nad zalew i mała góreczka cisnę ostro, kolega już sotaje i słyszę "ałaaaa skurcz", ja cisnę tak mocno, że nie daję rady wykręcić na metę i niemal wpadam na samochody, od zera znowu lecę na metę.

Wpadam szczęśliwy, dostaję medal i karteczkę na jedzienie, po chwili dojeżdża mój kolega i dziękuje za jazdę wspólną.

Dalej to już miłe pogaduchy i żarty z Krzywy'm z bikestats, Virenque, i paroma innymi ziomkami..

Z maratonu jestem bardzo zadowolony, wiem gdzie moje miejsce w peletonie "górskim". Jeszcze trochę mi brakuje do czołówki, sam chciałem skończyć ten maraton jakoś 20minut szybciej, ale wyszło jak wyszło.. Nie cisnąłem za mocno bo bałem się o skurcze - tętno niby mniejsze niż w Trzebnicy, ale nogi jakoś bardziej wyjechane...

Oficjalne wyniki:
Czas: 05h 02m 02s
Miejsce OPEN: 21/93
Miejsce KAT: 7/12

Był na mecie pyszny gulasz z ryżem - zjadłem chyba ze 3 albo 4 porcje.. Mniami! :)

Pojechałem na tyle ile mogłem i cieszy to że jest to do tej pory w sumie mój najszybszy górski maraton, cieszy więc na pewno widoczny progres. Nie złapały skurcze, nie brakło ani picia ani jedzenia.. Więc przejechałem cały maraton "normalnie" :)

cad:86

A tu jeszcze zdjęcia z Trzebnicy:

Zapitalam na "premii górskiej"



Zdjęcie z samolotu, kto dojrzy dwa rozłożone ciała Interkolowców ?! ja to ten po prawej ;D W pobliżu białego busa..

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(4)

Spokojna jazda przed maratonem w RADKOWIE :))

Piątek, 4 maja 2012 · Komentarze(6)
Spokojna jazda po mieście dla rozruszania nóg, kilka mocniejszych pociągnięć i powrót do domu żeby się spakować.. Jutro wcześnie rano wyjazd - po 4 już startujemy w góry :)
Wczoraj czyszczenie szosy, wyszło idealnie ;) Napęd czyściutki, szosa lśni, nic aby tylko jechać i wygrać! ;]
cad:85

A to zdjęcie wklejam na pytanie MIGDALa czy na pewno łańcuch wymyty :D

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(6)

Spokojna jazda po górkach :) "Wyścigowiec..."

Środa, 2 maja 2012 · Komentarze(2)
Kategoria 50-100km
Dzisiaj spokojna jazda po górkach, zaliczone kilka wzniesień/podjazdów.. Nawrót i do domu.. Ogólnie to znowu dwa razy chciano mnie rozjechać - norma...

W sobotę maraton górski w Radkowie.. Ojj będzie się działo..
Jutro wolne zupełnie.. Oby noga kręciła w sobotę ;) Także teraz odpoczywam! :)

A co najlepsze wjeżdżam na osiedle do siebie, a dzieciaki między sobą krzyczą "ej patrzcie, wyścigowiec jedzie.." :D i pobiegły za mną żeby mnie oglądać z daleka :D

cad:85

Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(2)

Fotki z Maratonu w Trzebnicy :)) Upalnie!

Wtorek, 1 maja 2012 · Komentarze(0)
Dzisiaj spokojna jazda w tlenie wg. planu treningowego :)
cad:89

Co najlepsze pojawiają się powoli fotki z maratonu w Trzebnicy :) Oto te, które udało mi się odnaleźć :)

Jeszcze przed startem, chwila pogaduch i mała ruszam na małą rozgrzewkę:


Na starcie:




Śmigamy na jednym z podjazdów, przede mną Rafał Wiatrak i Artur Kozal:






A tutaj już drugi bufet.. "Nowe życie"... ;)
Zostałem z niego wręcz wypchnięty, to się nazywa mieć znajomości :D





Na mecie "troszkę" zmęczony ?! ;)



Zapraszam do komentowania wpisów | Komentarze(0)