Zainspirowany wpisami Virenque i Bartekosw ,którzy wyjechali w te mroźne dni na szose.. Sam postanowiłem wyruszyć w drogę.. Jako ,że od jakiegoś czasu jestem bezrobotnym studentem zaocznym ,mam dość dużo czasu na rower :) Trenażera też coś mam ostatnio dość ,więc mimo dość niskiej temperatury bo aż [ -6*C ] postanowiłem pojeździć.. Ubrałem się najcieplej jak mogłem ,chociaż nie - bo mogłem założyć i 3 pary skarpet [:D] ,mimo to palce u nóg przemarzły, a u rąk nie czułem prawie jak jechałem.. No cóż.. w opisie rękawiczek " do -5*C " to chyba tylko zwykła ściema.. Bo pod spodem miałem jeszcze takie zwykłe ,ale one i tak nic nie dały :/
Pojechałem sobie do Milicza i z powrotem - spokojnie, bez szarpania ,z dużą kadencją. Po drodze do Milicza stanąłem dwa razy zrobić fotki, w samym już Miliczu zatrzymałem się na STATOILU w celu zakupienia GORRRRRĄCEJ CZEKOLADY :D.. Wchodząc na stacje, miny innych tam ludzi jak i samej kasjerki - bezcenne.. No po prostu w ich oczach widziałem słowa "Co Ty ku**a robisz na rowerze szaleńcze? Jest -6*C !!!" :]] Wypiłem sobie w spokoju czekoladke i pojechałem z powrotem z jednym przystankiem - na siku ;) Później wjazd do taty do pracy - popiłem sobie herbatki - oczywiście wjechałem się pochwalić "hey.. pojechałem na rower :D ", mina taty bezcenna.. on już mi powiedział co o mnie myśli - "Czy Ty się dobrze czujesz? - odpowiedziałem aby ,że nie.. Bo jest mi źle.. Źle z tym ,że nie przejechałem więcej :D Jazda bez pulsometra bo i tak by nie złapał przez mróz, ledwo licznik chodził, jak przełączałem między dystansem,kadencją etc. to ledwo co reagował.. na szczęście dystansu nie oszukał.. cad: 89
Oto fotki ,które udało mi się zrobić :)
Zimowa droga na Milicz :)
Zamarznięte pole..
A tu nie jest tak jak wygląda, nikt sobie nie odgrodził swojej części.. Poszerzają drogę !!! :D
Dosłownie cały czerwony.. W nowym kasku.. :D
Po gorrrącej czekoladzie.. Wjazd na przystanek lesny..
Akurat kichałem ;D
A w telefonie mam max 10s samowyzwalacz i nie zdążyłem się ustawić do zdjęcia :p
Powiem ci jedno, nie da się pogodzić studiów zaocznych, pracy i trenowania :D Sam niedawno jeszcze studiowałem zaocznie. Wyścigi są w weekendy, miej to na uwadze. Teraz tylko pracuję na pol etatu i trenuje. Bo doszedlem do wniosku że w wypadku kolarza można robić 2 rzeczy i mamy tu 3 kombinacje:
1 - studiować dziennie i trenować (najlepsza opcja) 2 - pracować i trenować (nieco trudniej ale jeszcze ujdzie, to moja opcja aktualna) 3 - studiować zaocznie i pracować (abstrakcja. no bo trenować dodatkowo przy tym ukladzie jest rzeczą nierealną)
Tak więc kolego przenieś się na dzienne lepiej bo będziesz cierpiał i nie idź do pracy. Módl się, studiuj dziennie i trenuje. Oto ci powiem :P
Heh, znam to uczucie, wsiąść na szosę zimą. A co do wyjazdów to jakiś rok temu rodzice dziwili się, a teraz? -10 i pytają się czemu jeszcze nie byłem na rowerze. :)
Na szosę na taką drogę bym nie wsiadł, nawet jakbym miał dwie szosy. Dwa lata jeździłem w zimie na mtb i na prawdę szkoda sprzętu, wiem zahartowanie etc. Treningu porządnego na polu nie zrobisz jedyne to zahartowanie ogólne organizmu. Ale nie na szosie, chyba że masz czas na rozkręcanie i czyszczenie śrubek. To są elementy metalowe, które w niskich temp. są kruche, potem na wyścigu, no nie masz pewności że nie strzeli jakaś śrubka.
PS. Mój ojciec jak mnie widzi na rowerze to potem przez tydzień się do mnie nie odzywa. Fakt CYKLOZA jest od nas silniejsza!!! Wielkie Gratki, pomimo wszystkiego jestem z Tobą Krzychu!!!
Zdziwione miny na fakt, że jeździło się rowerem w mróz to już chyba standard. Albo Sytuacje typu: -Mamo, tato, idę na rower. *Oszalałeś? Jest zimno, zmarzniesz, zachorujesz!
A przecież trzeba się hartować i ćwiczyć odporność;)