Mont Ventoux - dzień 1
Środa, 13 lipca 2016
· Komentarze(0)
Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Wielka impreza ! It's a big party here on Mont Ventoux ! I must start today with english translation for new friends from climbing, painting and some more.
Film z Mont Ventouxj: https://youtu.be/wBiGhhLrIwQ
https://www.strava.com/activities/639981418
Dojeżdżamy w końcu do hotelu po wielu godzinach w trasie... Przebieranie no i co ? Jedyna możliwość to jazda on top ! jazda na szczyt Mont Ventoux. Wjeżdzamy do Carpentras, w sumie nie wiemy gdzie jechać bo chłopakom nie dzialają tracki na sigmie. Pytam o drogę, później spotykam dwóch kolarzy się okazało Niemców - i również, się okazuje że też jadą na szczyt. Rozmawiamy i jedziemy wspólnie. Wszyscy świetnie życzliwi, bardzo otwarci i gadatliwi.
Wyjezdżamy w końcu z Carpentras w kierunku Bedoin i.... moim oczom okazuje się "Olbrzym Prowansji", Góra Wiatrów - on - Mont Ventoux..
Na jednym z rond dołącza się do naszego peletoniku kolejna grupka - sympatyczny Belg z dwoma synami i jakimiś innymi ludźmi.. Powiedział, że będzie czekał pod metą, tą nową metą - prawie 7km do szczytu. Żegnamy się i Belg jedzie w Bedoin do hoteliku, a ja z Niemcami na szczyt... Ale! Oczywiście pod tablicą ze startem , kilometrem zero, musi być fotka! Pamiątka must be! :-)
Robimy więc sobie wzajemnie i ... koledzy jadą dalej a ja czekam na Tomka i Carlosa, chwilę rozmawiamy i każdy startuje swoim tempem.
No to wio! Jadąc z plecakiem pełnym sprejów i innych gadżetów było ciut ciężej niż by miało być, ale dzielnie jadę, doganiam Niemców, dołącza się do mnie...inny Niemiec.. i tak rozmawiamy aż do momentu...kiedy staję wysmarować asfalt :-)
Sam podjazd, nie mówiąc przesadnie, trudny nie jest, choć wszystko zależy od tempa.. Ale chwilę przed wyjazdem dowiaduję się od kolegi z Avignion, że jutro skracają etap! dobrze że napisał, bo po co na 3 kilometry malować po asfalcie, jak meta będzie na 6-7 km przed szczytem.
Widziany TdF Devil, mega doping, ale ale.. super, po prostu od samego dołu czuć mega atmosferę wyścigu - nie do spotkania nigdzie indziej. Temperatura na szczycie mocno spada. Nawet te 7km do mety jest dużo chlodniejsze. Staję i zaczynam malować, odzywają się Holendrzy i Francuzi, którzy umieją coś po angielsku powiedzieć.. Fajnie się to robi w takiej atmosferze, super luz, rozmawiamy o euro 2016, rozmawiamy o kolarstwie, śmiejemy się wspólnie żartując... koledzy mający rozpalonego grilla i piwo w rękach... częstują mnie kiełbaską i piwem, malujemy wspólnie, Majka - OTR - Kris91 - PL... fajnie fajnie.
Przez chwilę myślałem żeby może jechać na szczyt....ale za późno, za zimno, za wietrznie. Zakładam kamizeleczkę, zapinam się, żegnam z kolegami - "We will see tommorow!" :-) Jak dobrze pójdzie to sami "znajomi" tam będą :D
Zjazd, świetny! Bombowy! Piękny i szeroki asfalt pozwalał polatać, ale nie pozwoliła trzęsąca się ręka i całe ciało z zimna... Może next day, może... W piątek ma nie wiać i licze na zdobycie Mont Ventoux do samego końca.
I będzie też filmik z dzisiaj z jazdy, podjazdu i zjazdu. W Carpentras zgubiłem trochę drogę powrotna...ale jakoś wróciłem...mimo tego że żaden z Francuzów nie mówił kompletnie po angielsku - masakra ! Ale zrozumiałem co do mnie mówili i pokazywali rękoma... :-)
Jutro atakujemy szczyt, będę na pewno jakieś 700m do mety ! patrzcie na asfalt, patrzcie na drogę :-) Na pewno przede mną będzie dużo pomarańczowego. :-)
cad: 75
Będzie zabawa ! :-)
Le Mont Ventoux :-)
Sympatyczni Holendrzy, jutro tam wracam do chłopaków :-)
Film z Mont Ventouxj: https://youtu.be/wBiGhhLrIwQ
https://www.strava.com/activities/639981418
Dojeżdżamy w końcu do hotelu po wielu godzinach w trasie... Przebieranie no i co ? Jedyna możliwość to jazda on top ! jazda na szczyt Mont Ventoux. Wjeżdzamy do Carpentras, w sumie nie wiemy gdzie jechać bo chłopakom nie dzialają tracki na sigmie. Pytam o drogę, później spotykam dwóch kolarzy się okazało Niemców - i również, się okazuje że też jadą na szczyt. Rozmawiamy i jedziemy wspólnie. Wszyscy świetnie życzliwi, bardzo otwarci i gadatliwi.
Wyjezdżamy w końcu z Carpentras w kierunku Bedoin i.... moim oczom okazuje się "Olbrzym Prowansji", Góra Wiatrów - on - Mont Ventoux..
Na jednym z rond dołącza się do naszego peletoniku kolejna grupka - sympatyczny Belg z dwoma synami i jakimiś innymi ludźmi.. Powiedział, że będzie czekał pod metą, tą nową metą - prawie 7km do szczytu. Żegnamy się i Belg jedzie w Bedoin do hoteliku, a ja z Niemcami na szczyt... Ale! Oczywiście pod tablicą ze startem , kilometrem zero, musi być fotka! Pamiątka must be! :-)
Robimy więc sobie wzajemnie i ... koledzy jadą dalej a ja czekam na Tomka i Carlosa, chwilę rozmawiamy i każdy startuje swoim tempem.
No to wio! Jadąc z plecakiem pełnym sprejów i innych gadżetów było ciut ciężej niż by miało być, ale dzielnie jadę, doganiam Niemców, dołącza się do mnie...inny Niemiec.. i tak rozmawiamy aż do momentu...kiedy staję wysmarować asfalt :-)
Sam podjazd, nie mówiąc przesadnie, trudny nie jest, choć wszystko zależy od tempa.. Ale chwilę przed wyjazdem dowiaduję się od kolegi z Avignion, że jutro skracają etap! dobrze że napisał, bo po co na 3 kilometry malować po asfalcie, jak meta będzie na 6-7 km przed szczytem.
Widziany TdF Devil, mega doping, ale ale.. super, po prostu od samego dołu czuć mega atmosferę wyścigu - nie do spotkania nigdzie indziej. Temperatura na szczycie mocno spada. Nawet te 7km do mety jest dużo chlodniejsze. Staję i zaczynam malować, odzywają się Holendrzy i Francuzi, którzy umieją coś po angielsku powiedzieć.. Fajnie się to robi w takiej atmosferze, super luz, rozmawiamy o euro 2016, rozmawiamy o kolarstwie, śmiejemy się wspólnie żartując... koledzy mający rozpalonego grilla i piwo w rękach... częstują mnie kiełbaską i piwem, malujemy wspólnie, Majka - OTR - Kris91 - PL... fajnie fajnie.
Przez chwilę myślałem żeby może jechać na szczyt....ale za późno, za zimno, za wietrznie. Zakładam kamizeleczkę, zapinam się, żegnam z kolegami - "We will see tommorow!" :-) Jak dobrze pójdzie to sami "znajomi" tam będą :D
Zjazd, świetny! Bombowy! Piękny i szeroki asfalt pozwalał polatać, ale nie pozwoliła trzęsąca się ręka i całe ciało z zimna... Może next day, może... W piątek ma nie wiać i licze na zdobycie Mont Ventoux do samego końca.
I będzie też filmik z dzisiaj z jazdy, podjazdu i zjazdu. W Carpentras zgubiłem trochę drogę powrotna...ale jakoś wróciłem...mimo tego że żaden z Francuzów nie mówił kompletnie po angielsku - masakra ! Ale zrozumiałem co do mnie mówili i pokazywali rękoma... :-)
Jutro atakujemy szczyt, będę na pewno jakieś 700m do mety ! patrzcie na asfalt, patrzcie na drogę :-) Na pewno przede mną będzie dużo pomarańczowego. :-)
cad: 75
Będzie zabawa ! :-)
Le Mont Ventoux :-)
Sympatyczni Holendrzy, jutro tam wracam do chłopaków :-)