Zimno gradowo ciekawie i powoli...
Niedziela, 24 kwietnia 2016
· Komentarze(0)
Kategoria 100-150km, Ze zdjęciami
Dzisiaj razem z Tomkiem umówilismy się wcześnie rano aby wspólnie wyjść na treninng :-)
Od rana super piękne słońce i sprzyjająca aura..."lekki" wiatr w twarz, ale jedziemy całkiem sprawnie.
Po kilkudziesięciu kilometrach słońce zachodzi i jedziemy bez jego ciepłych promieni. Raptem 3 stopnie robią niezłą robotę, palce - wszystkie palce odmarzają jeden po drugim :-) Na szczęście wciąż trzymaja się stopy i dłoni.
W pewnym momencie skręcając do lasu na hopy nachodzi nas mega chmura z której wiedzieliśmy że coś spadnie....najpierw był to delikatny deszczyk do zaakceptowania....ale później... kilka dobrych minut jazdy w gradzie.. tak tak, grad. prawdziwy, twardy, zimny... bił nas po twarzy.
Wyjeżdżając na główną do Milicza, pędzimy prosto w stronę słońca. Udaje się złapać kilka promieni. Dzisiaj Tomek jedzie bardzo dobrze i podjazdy skacze jak sarenka przez drogę w lesie. Skręcamy na Joannę, lecimy do Gruszeczki... zawracamy i Tomek robi 3 podjazdy, ja dzisiaj ze względu na trochę zmęczone nogi robie jakieś podjazdów jeden i trzy/czwarte :-)
Dalej lecimy już spokojnie w słońcu na Krotoszyn. Zmienność pogody, zmienność wiatru mega mnie dzisiaj wynorała. Mimo, że trening jakiś dziwny dla mnie, słaby ale zbyt mocny na moją dyspozycję. Prawie na czczo, po wczorajszych katuszach... Słabo się czułem.
Ale wytrzymałość zrobiona :)
Od rana super piękne słońce i sprzyjająca aura..."lekki" wiatr w twarz, ale jedziemy całkiem sprawnie.
Po kilkudziesięciu kilometrach słońce zachodzi i jedziemy bez jego ciepłych promieni. Raptem 3 stopnie robią niezłą robotę, palce - wszystkie palce odmarzają jeden po drugim :-) Na szczęście wciąż trzymaja się stopy i dłoni.
W pewnym momencie skręcając do lasu na hopy nachodzi nas mega chmura z której wiedzieliśmy że coś spadnie....najpierw był to delikatny deszczyk do zaakceptowania....ale później... kilka dobrych minut jazdy w gradzie.. tak tak, grad. prawdziwy, twardy, zimny... bił nas po twarzy.
Wyjeżdżając na główną do Milicza, pędzimy prosto w stronę słońca. Udaje się złapać kilka promieni. Dzisiaj Tomek jedzie bardzo dobrze i podjazdy skacze jak sarenka przez drogę w lesie. Skręcamy na Joannę, lecimy do Gruszeczki... zawracamy i Tomek robi 3 podjazdy, ja dzisiaj ze względu na trochę zmęczone nogi robie jakieś podjazdów jeden i trzy/czwarte :-)
Dalej lecimy już spokojnie w słońcu na Krotoszyn. Zmienność pogody, zmienność wiatru mega mnie dzisiaj wynorała. Mimo, że trening jakiś dziwny dla mnie, słaby ale zbyt mocny na moją dyspozycję. Prawie na czczo, po wczorajszych katuszach... Słabo się czułem.
Ale wytrzymałość zrobiona :)
cad: 78
Cyborg ;-]
Cyborg ;-]